Witam
Zalogowałem się na tym forum,. żeby przestrzec przed tymi Panami. Byłem z jednym z nich dwukrotnie na rybach. Za pierwszym razem złapałem ponad trzydzieści dorszy, za drugim mniej niż 10. Jadąc pierwszy raz poczytałem wiele pozytywnych opinii na ich temat. Ale przejdźmy do konkretów. Jestem wędkarzem morskim o dużej praktyce. Łowiłem na Morzu Północnym i na Bałtyckim wiele razy. Oczywiście różnice są w technikach połowu tu a w Norwegii, ale nie o tym. Chodzi mi o to, że mam praktykę wędkarską i w zakresie pływania po wodach, napływania na rybę, etc. Pierwszy raz: - pomagier Pana Tomasza dokonał kradzieży dorszy. łowiliśmy na dziobie. Ryby wkładaliśmy do pojemników, gdy były pełne przekazywaliśmy je pomocnikowi, który je nam filetował. Cyferki nam się nie zgadzały, ale byłem pierwszy raz i nie robiłem afery z tego powodu. Orżnął nas trzech w ilości 3-4 sztuki na łeb. Innych nie wiem nie pytałem. - pomagier zamiast filetować ryby na bieżącą nie robił tego. Łowił sobie rybki razem z szyprem, po to, żeby później te ryby nam sprzedać. Szyper jest od łowienia pytam się, chyba nie, pomagier od łowienia też nie! - pomagier rybę "oczyścił" zgodnie z panującą procedurą. Dalej pojemnik z rybą oprawioną wrócił do mnie na dziób. Jakież było moje zdziwienie jak moje rybki pływały w wodzie pełniej krwi. Brudas nie z tej ziemi. Ponadto dorsze sprawia się nie po paru godzinach, ale na bieżąco!
- z mojej obserwacji wynikało, że mogliśmy jeszcze więcej złowić. Wyłapałem tzw. specjalne przestoje, tzn. mają, ale żeby nie za dużo.
Drugi raz to dno totalne: - tutaj już byłem na rufie i troszeczkę lepiej widziałem Pana szypra i jego korespondencję radiową, odczyty z echosondy, itd. Ryb na echosondzie brak. A on kazał łowić. W pewnym momencie chyba załapał, że kręcimy się w jednym miejscu, i że zdaję sobie z tego sprawę, ale byłem tak zmęczony, że nie chciało mi się z tym typem gadać. Kpina z ludzi i tyle. - raz, że hrabiostwo nie popłynęło dalej bo szkoda paliwa (przy brzegu duże dorsze?), dwa ryby nie było, a jak była to taka do pół kilo w ilościach śladowych. - pomagier zajął miejsce na łowienie, ludzi było za dużo, dalej splątania, i wiecie jak fajnie wtedy jest. Ale ryb musiał się nachapać bo szmal, no a każda dodatkowo osoba to 200 PLN.
Generalnie jestem na NIE. Przestrzegam przed ludźmi, którzy wyzyskują biednych wędkarzy. Strata czasu i pieniędzy. Czasami też oszukują z pogodą. Jedziesz wypocząć, a nie zmarznąć w padającym deszczu, nie daj boże przy minusowej temperaturze i 5 w skali Boforta.
Szkoda bo myślałem, że może trafię na Bałtyku na jednostkę profesjonalną, ale cóż nadzieja matką głupich.
|